trzeba

 potężna szarpanina z policją. Powodem jest otwarcie lokalnego klubu, czego konsekwencją była interwencja policji. Takiego oporu jednak służby się nie spodziewały. W ruch poszły granaty hukowe, padły też strzały ostrzegawcze, Na miejscu chwilę po godzinie 21 pojawiły się oddziały policji z Rybnika oraz Komendy Wojewódzkiej Policji z Katowic. Sanepid podjął decyzję o zamknięciu klubu, decyzję, jak tłumaczy policja, dostarczono do rąk właściciela https://przepychanie.com.pl

Szarpanina w Rybniku. Przed klubem padły strzały ostrzegawcze, użyto grantów
Rybnik - potężna szarpanina z policją. Powodem jest otwarcie lokalnego klubu, czego konsekwencją była interwencja policji. Takiego oporu jednak służby się nie spodziewały. W ruch poszły granaty hukowe, padły też strzały ostrzegawcze.
 
 
Rybnik (woj. śląskie) - to tu w nocy z soboty na niedzielę 31 stycznia doszło do szarpaniny z policją, której powodem było otwarcie lokalnego klubu - drugi weekend z rzędu.
Rybnik. Starcia z policją przed klubem. Użyto granatów hukowych
Na miejscu chwilę po godzinie 21 pojawiły się oddziały policji z Rybnika oraz Komendy Wojewódzkiej Policji z Katowic. Sanepid podjął decyzję o zamknięciu klubu, decyzję, jak tłumaczy policja, dostarczono do rąk właściciela.
- Następnie mundurowi poinformowali uczestników imprezy o zamknięciu lokalu i konieczności wyjścia z klubu. Część uczestników dobrowolnie opuściła lokal, a część osób nie chciała dostosować się do poleceń stróżów prawa - informuje śląska policja. Myślałam, ze policja jest po to, by chronić obywateli. Zastraszyli wszystkich naszych klientów, kazali nam wyjść. Potem na zewnątrz rzucali granatami. W środku gazowali ludzi - słyszymy na amatorskim nagraniu, którego nie możemy opublikować ze względu na padające tam wulgaryzmy.
 
Do oskarżeń ze strony właścicieli klubu z Rybnika ani miejscowa policja, ani komenda wojewódzka się nie odniosły.
 
W wyniku starć z klubowiczami w Rybniku rannych miało zostać dwóch policjantów. Agresorzy mieli też zdewastować dwa radiowozy. W akcji brało udział około 150 funkcjonariuszy.
 
Włodzimierz Czarzasty ostro o sprawie Zbigniewa Girzyńskiego: potępiam tego typu zachowania
Właśnie wtedy miało dojść do starć z funkcjonariuszami. Część osób nie chciała opuścić lokalu, z kolei osoby na zewnątrz miały rzucać w służby śnieżkami oraz butelkami. - Policjanci podawali komunikaty wzywające do rozejścia się, kiedy to nie przyniosło rezultatu wobec agresywnych uczestników zgromadzenia, użyli środków przymusu bezpośredniego w postaci ręcznych miotaczy gazu, pałek służbowych, granatów hukowych, oddali także strzały ostrzegawcze z broni gładkolufowej - czytamy.